Gastronomicznie jest bardzo zróżnicowane. W centrum Pundy ( dzielnicy miasta) znajduje się świetna jadłodajnia dla lokalnych. Warto wpaść jeśli chcemy spróbować oryginalnych ryb w cenie mintaja lub po prostu schudnąć. Ja – jako zbudowany facet schudłem podczas 2,5 tygodnia na Curacao ponad 13 kg nie odmawiając sobie niczego.
Prócz tego , że jako „snacks” oferują parówki na milion sposobów ( pozostałość po kolonii holenderskiej)
Dieta lokalna to głównie makaron z czymś, ryby z czymś, ryż z czymś. Świetna sprawa , bo obok tej jadłodajni jest od razu poczta oraz lokalne targowisko.
Targowisko polecam na Yerbę , jeśli ktos lubi Yerba Mate napije się tam wielu odmian w cenie 1,5 guldena .
Woda Woda Woda – w każdej odmianie to wydatek ok 2-4 guldeny zależy od rozmiaru butelki .
Tanie są też restauracje Surinamskie ( Surinam Food) a także lokalne na dzielnicach prowadzone przez chińczyków , wenezuelczyków i innych napływowych z mniej bogatych krajów.
Trochę przykry widok jest przy restauracjach nastawionych na turystów, kiedy localsów przegania wynajęty Pan ochroniarz. Dzieje się tak często wieczorami w przydomowych restauracyjkach w okolicy Avila Beach Hotel.
Piwo … tanie i głównie 0.2 . Polecam spróbowania lokalnych marek z browaru na Barbadosie. Można odnaleźć smaki tyskiego, harnasia etc.
Ogólnie mając 500 USD przywieziecie z powrotem ok. 200 w jedzenie wliczyłem również wstępy do muzeów i wyjścia do knajp .